niedziela, 26 grudnia 2010

Wrzesień 2007 Chorzów

...Podróż jak zwykle pokonywałam pociągiem. Jechałam razem z Jusia , Eweliną i Tomkiem a w trakcie podróży do nas się do siadła Anya. Pod schodami czekaliśmy jeszcze na Justinee i Gwiazdeczkę które przyszyły z bardzo fajnym transparentem. Razem wyruszyliśmy tramwajem do Chorzowa. Odcinek trasy Chorzów- Katowice minął bardzo ciekawie. Ponieważ nikt z naszej grupki nie wiedział gdzie wysiąść. Ale dotarliśmy na miejsce i pod stacją PKP Chorzów Batory było spotkanie z foremkami z różnych stron Polski. Spotkanie kontynuowało się dalej w Pizzeri, gdzie przy napojach siedzieliśmy i toczyliśmy pogawędki PINowe i te nie PINowe. Czas na małą sesje zdjęciową był. Z Pizzeri podążyliśmy drogą w kierunku stadionu. Na chwilkę oglądaliśmy mecz, ale później czekaliśmy pod brama aż nam otworzą wejście na koncert... Foremki czekające na upragniony koncert:


...Przed PINem grał zespół NELL, całkiem ciekawie grał, ale najzabawniejsze było jak wokalista tej grupy przewrócił się na scenie, bo zaczął szaleć. Wyglądało to super.

KONCERT PINu: Zespół zaczął swój występ od piosenki: HOŻOOF 41500 wiadomo z jakiego powodu, bo przecież to zespół z Chorzowa. Największą dla mnie niespodzianka była piosenka :ludzkie gadanie” która Andrzej „zabłysnął” na scenie polskiej i SNS. Nie spodziewałam się tej piosenki na koncercie PINu. Ale jestem mile zaskoczona. Na klawiszach na początku przygrywał do tej piosenki Endi, a Alek był bezrobotny. Ale nie na długo. Bo po chwili się zamienili miejscami. Słuchacze dopiero otworzyli swoje gardła i ruszyli struny głosowe na BTCDM, wszyscy zgromadzeni śpiewali razem z Andrzejem. Chociaż przy wcześniejszych piosenkach, były przebłyski że ludzie śpiewali, ale nie wszyscy. Na scenie zabrzmiał także drugi singiel czyli Odlot Aniołów. Coś nowego ale tak naprawdę starego i dobrze znanego bo Dziewczyna nie dla mnie wyjdzie na drugiej płycie MuzykoPlastyce także zabrzmiało. Wino które upijało nas PINowom muzyką tez było. Improwizacja która doskonale i oryginalnie przedstawia zespół była, trochę przy tym zespół sprawdza nasz refleks i jest przy tym fajna zabawa. Jazzowy klimacik też był, czyli ścieżka dźwiękowa z filmu auta route 66.

Zabawa głosowa z publicznością jak zwykle była, czyli śpiewanie różnych dźwięków raz niżej, raz wyżej. A na życzenie publiczności czyli na bis było Bo to co dla mnie. Po koncercie: autografy od zespołu i zdjęcia z PINowcami. Później opuściliśmy towarzystwo i poszliśmy drogą wskazaną przez Andrzeja na tramwaj. Jeszcze podczas wędrówki w stronę przystanku by rozwiać swoje wątpliwości zapytaliśmy policję o drogę. W oczekiwaniu na autobus zastępczy za tramwaj, zrobiłyśmy zdjęcia by uwiecznić nasze czekanie:

W Katowicach na PKP opuściła nas najpierw gwiazdeczka. A później my(neruda, Jusia i Ewelina) opuściłyśmy Justinee, chociaz miało być odwrotnie bo nasz pociąg miał wyruszyć pierwszy. Podróż z Katowic także była bardzo ciekawa, bo Ewelina zawsze ma coś do powiedzenia. A pytanie „kiedy dojadymy?” brzmiało bardzo często z jej ust.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.