niedziela, 26 grudnia 2010

28.10.07 Stróże poranka- ChCK

Dzień spełniających się marzeń

Długo wyczekiwany dzień 28 października, już za nami. Było Pięknie I Nietypowo, Niezapomnianie... Dzień który trwał bardzo długo, a minął szybko.
Noc poprzedzająca ten dzień prawie nie spałam, bałam się że zaśpię, że pociąg mi ucieknie, że pociąg nie pojedzie i wiele innych myśli niepewności pojawiało się w mojej głowie. Ale kiedy wsiadłam już do pociągu, który chyba pierwszy raz przyjechał punktualnie wiedziałam że nic nie jest wstanie przeciwstawić się by nie spotkała z Foremkami i usłyszała PINowe dźwięki. Trasa do Rybnika minęła szybko, chociaż pociąg jechał kwadrans dłużej, ale ważne że dojechał. Sama jako pasażer byłam w tym pociągu więc i trochę pogawędka na PINowy temat z panią konduktor była. Mając kilkanaście minut wolnego w oczekiwaniu na siostry foremkowe (Ewelina i Jusia) byłam się pomodlić w kościele. Kilka minut przed godzina 8:00 pierwsze spotkałam się z Jusią i Ewelą pod kościołem skąd poszliśmy na politechnikę. Kiedy Justyna miała wykład ja i Ewelina czekaliśmy na nią na uczelni. Poznaliśmy tam miłych studentów górnictwa, którzy cały czas opowiadali o pracy na kopalni i rysowali projekt szybu. A my miałyśmy przy tym niezłą zabawę i dużo śmiechu. Bo to byli jacyś nietypowi studenci... Z politechniki poszliśmy coś przekąsić... Bardzo dobry kapuśniaczek, trafił do naszych żołądków. Posilaliśmy się siedząc na ławeczce pod Fokusem. Jak Ewelina popędziła zakupić kolejny bandaż, to do mnie i Justyny podszedł bardzo dziwny francuskojęzyczny arab(imienia nie pamiętam choć się przedstawił). Jak Ewela pojawiła się na horyzoncie my uciekłyśmy od tego dziwnego pana na PKPe. W oczekiwaniu na pociąg Justyna zapytała się na informacjach o czy mamy się przesiadać, ale nie uzyskała odpowiedzi. Później zakupiliśmy bilety u bardzo nie miłej i wrednej pani. Jak Ewelina stwierdziła że te kobiety były nie miłe bo musiały pracować w niedziele i drugi powód był że to przez stuknięcie w szybkę. Jak się zbliżała godzina odjazdu naszego pociągu, a na peronie nie było Ani, Marysi, Alicji(zapamiętałam imiona:)) i Tomka, to trochę byłam już przerażona że nie zdążą. Ale jednak zdążyli i wszyscy jakoś wytrzymaliśmy podróż trwającą o 40 minut dłużej. Kwadrans po 13:00 byliśmy na PKPe, gdzie spotkaliśmy Justinee. W Katowicach krzątaliśmy się i nie wiedzieliśmy gdzie się podziać, aż w końcu znaleźliśmy się w mini parku. Trochę gadałyśmy i śmiałyśmy się. Czas minął szybko i wesoło w oczekiwaniu na gwiazdeczke. Jak zbliżała się godzina 14:30, bo o tej porze byliśmy umówione pod schodami PKP, ruszyłyśmy w tym kierunku. Niecierpliwie czekałyśmy, snując różne dziwne wydarzenia na spóźniającą się gwiazdeczkę. Kiedy ekipa była cała, ruszyliśmy tramwajem na spotkanie w Mcdonaldem pozostałymi foremkami. W Mcdonaldem poznałam kilka nowych osób, spotkałam tych już kiedyś poznanych. Oczywiście nie odbyło się bez jedzenia, bo my głodne osóbki(ja, justinee i gwiazdeczka). Ja z Justinne zjedliśmy Tortille, dobra byłaJ Z Mc donaldu ruszyliśmy na wyczekiwany długo „FESTIWAL STRÓŻÓW PRANKA”. Już od samego początku było fajnie, na powitanie zaśpiewali różne dzieci a wśród nich min. Andrzej Lampert. Czas upływał szybko i miło, przy muzyce różnych nieznanych mi zespołów. Długo wyczekiwany występ PINowców w końcu nastąpił. Zaśpiewali niebiańsko. Zaczęli Hożoofem. Wykonaniem „Niby bracia” z przyjaciółmi. Zaskoczyli ta pineską, zaskoczyli wykonaniem. Było to cudowne, oczy szkliste... Zaśpiewali Bo to co dla mnie, przy czym objawiło się szaleństwo PINowych fanów, bawiliśmy się na stojąco, bawiliśmy się cudownie. Wino mszalne także zabrzmiało gdzie powtórzyliśmy szaleństwo i zabawę. Kolejnym pozytywnym było pierwszy raz na koncercie wykonanie piosenki z Muzykoplastyki pt.” Priorytety”. Napisze tylko tyle: Ja chce Muzykoplastyke! To było coś. Cały koncert był wielkim zaskoczeniem. Wykonanie 2 kwietnia w duecie z blondynka(zapomniałam jak się nazywała), było także cudowne. Swój występ zespół PIN zakończył piosenką zaśpiewaną z blondynką „Chwale ciebie Panie”. Cały koncert był grany z który grał na skrzypcach. Niepowtarzalny koncert, sprawił że ten dzień był jednym z najlepszych w moim krótkim życiu. Dziękuje wszystkim który sprawili że ten dzień był tak piękny. Festiwal na PINie się nie kończy. Była bardzo fajna zabawa na Eo nomine i na Chili my. Tak się bawiliśmy że na dłoniach ma siniaki są trochę spuchnięte. A nogi bolą. Niesyte nie byliśmy do końca, bo musieliśmy się zmywać na tramwaj i ostatni pociąg w kierunku domu. Zmęczeni ale szczęśliwi jechaliśmy do domu.
To jest bardzo krótka relacja z tego dnia, bo działo się tego wszystkie bardzo wiele a ja nie jestem stanie wszystkiego opisać, a parę emocji, słów i spraw zostawiam w sercu gdzieś na dnie tylko dla siebie.
Jeszcze raz dziękuje wszystkim co przyczynili się do tego że był taki dzień, który zapadnie na całe życie w mej pamięci.
Na roczek PINOWCY składam najserdeczniejsze życzenia, wytrwałości w pracy i spełnienia marzeń. Monisc i Jusia gratuluje. Dziękuje za słodycz:)
Natalka dziękuje za biletJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.