niedziela, 26 grudnia 2010

Toruń 2008

Pełne obaw i wątpliwości kilka dni zastanawiałyśmy się czy jechać do Torunia. Jedna drugiej rozwiewałyśmy wątpliwości, na temat tej wyprawy. Tak jakoś wszyło, trochę spontanicznie, że pojechałyśmy. Ja w tą trasę musiałam już wyjechać o godzinę 6:35, bo nie miałam innego połączenia do Katowic. Z Katowic wyjechałyśmy pośpiechem po godzinie dwunastej bezpośrednim do Torunia Gł. Przez około 7 godzin buzie nam się nie zamykały. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy sie całą trase. Po dotarciu do Torunia, miałyśmy zamiar zakupić bilety powrotne, ale tego nie zrobiłyśmy bo się okazało że nasz pociąg nie jedzie dzisiaj. Nie wspomnę ze na rozkładzie jazdy jest napisane że ten pociąg jedzie, ale pani sprzedająca bilety twierdziła inaczej. Z perspektywą spędzenia calutkiej nocy, bo do godziny 9:00 w Toruniu poszłyśmy na autobus by dotrzeć na Toruńskie Jordanki. W trakcie podróży Gosi się przypomniało, że ona ma zanotowane jeszcze jedno połączenie do Katowic , tylko że przez Warszawę czyli o ponad godzinę dłuższa trasa. Więc już trochę bardziej zadowolone bo wiedziałyśmy że mamy powrót o 5:21 do domu, poszłyśmy się spotkać z Asią, Zuzią, Anetą, Julią. Grzecznie się przywitałyśmy i poszłyśmy coś skonsumować, bo głodne byłyśmy po tak długiej podróży. Jednak kiedy zobaczyłyśmy, jak pewna pani przygotowuje te kebaby to nam się jeść odechciało(sanepid by się sprzydało tam posłać). Wróciłyśmy pod barierki i grzecznie wyczekiwałyśmy na początek imprezy. Już w pierwszym utworze można było się dosłuchać głosu Andrzeja co prawda śpiewali wspólnie, ale Jego głos się wyróżniał. Bardzo długo wyczekiwałyśmy powtórnego wyjścia na scenę Andrzeja, trochę już wątpiłyśmy że tylko tyle, ale nadziei nie straciłyśmy do końca. Endi wszedł na scenę i zaśpiewał coś z musicalu ale tytuł chyba nie został podany Ale Endi po tym utworze nie chciał zejść ze sceny, chociaż go wyganiano więc zaśpiewał I Hate You Then I Love You” i właśnie na to warto było pojechać. Andrzej i Alicja węgorzewska świetnie wykonali ten utwór. To była prawdziwa uczta dla ucha i ducha, to było coś pięknego. Podczas „Opery pod gwiazdami” powróciło wiele wspomnień do nas m.in z Sylwester w Krakowie. Kiedy niebo rozświetlały piękne sztuczne ognie(tak pięknych to ja jeszcze nie widziałam), mogliśmy jeszcze przez chwile usłyszeć głos PINowego wokalisty w Traviacie. Ludzie zaczęli się rozchodzi, więc my dołączyłyśmy do PINladies by zrobić sobie wspólnie zdjęcie, Zamienic parę słów i się pożegnać. Następnie poszłyśmy poszukać jakiegoś schronienia, znalazłyśmy jakąś knajpę czynną do 3:00, jednak długo tam nie wytrzymałyśmy. Bo towarzystwo nie było przyjaźnie nastawione. Był też tam dziwny chłopak który zapłacił za 2 kebaby, jak kobieta już mu je przygotowała to on stwierdził ze on zapłacił za jeden. Kobieta tłumaczyła mu że zapłacił za te dwa kebaby i ma sobie ich wziąć a on i tak szukał po kieszeniach pieniędzy by dopłacić za drugi, ale chyba tyle pieniędzy nie posiadał. Więc uciekł ze knajpy nie zabierając kebabów. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych w owej knajpie udaliśmy się pieszo na dworzec PKP. Piękne gotyckie budowle mijaliśmy po drodze. Przeszliśmy bardzo długi most nad Wisłą. W rzece można było zobaczy, odbicie toruńskich budowli. Pięknie to wyglądało. Po drodze minęliśmy reklamę toruńskiego studia PIN. :} :} No i jak Gosia obliczyła spacerkiem przy miłej rozmowie po godzinie dotarliśmy na PKP. A tam spędziliśmy kilka godzin oczekując na pociąg. Dotrwałyśmy do godziny 5:21 i wyruszyliśmy z Torunia do Warszawy, tą trasę całą przespałyśmy. W Warszawie miałyśmy 30 minut przerwy i przesiadłyśmy się na pociąg do Katowic. Który miał mieć planowy przyjazd 13:23 a ja o tej samej porze miałam pociąg do domu. Dzięki uprzejmości kierownika pociągu, szybko dotarłam do domu. Weekend uważam za wspaniały:) Nie żałuje żadnej chwili:)


pozdrawiam neruda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.