niedziela, 26 grudnia 2010

Świętochłowice 2008

Nie wiem od czego zacząć, co napisać? Jak się zabrać do tego pisania? Z jednej strony czuje radość i szczęście a z drugiej smutek i żal. Zdałam sobie wczoraj z pewnych rzeczy sprawę….

Na koncert wybrałam się pociągiem wraz z Ania i Kamilą, podróż minęła szybko i radośnie. Cały czas mieliśmy banan na twarzy, a Ania zainwestowała jeszcze w sok bananowy by humorek nam dopisywał jeszcze lepszy. Podczas podróży się okazało że Gwiazdeczka źle napisała o spotkaniu, i biedna Sara024 czekała na nas w Świętochłowicach pod schodami, a my byłyśmy w Katowicach. Ale szybko sprawa się wyjaśniła i pojechaliśmy tramwajką na skałkę. Zajechałyśmy za daleko o jeden przystanek. Musiałyśmy pieszo kawałek wracać. Jednak do koncertu było dużo czasu. Więc ja siedziałam na murku ponad godzinkę rozmawiałam z Monisc i Renią , czasem Ula do nas wpadała. Około godziny 19:00 stanęłyśmy wszystkie pod sceną. Na szkolnych zespołach które grały Rubika, Dode itd. Zrobiłyśmy sobie rozgrzewkę do szaleństwa PINowego. A miedzy czasie na scenie się przewijał Alek, Erwin, Leon, Seba..

Na początku zanim zespół wszedł Seba na gitarze PINknie grał:) Pani konferansjer zapowiedziała PIN no i zaczął się koncert:) Zagrali Odlot, Ja wiem że są, Wino bez (tym razem bezalkoholowe) Niekochanie x2(bo bis niekochania był), Reute 66, Bo to co dla mnie, śląska pieśniczka na dzień matki. Endi był pełen Energi, wydziwiał cuda na scenie. Alek na niektórych piosenkach na perkusje uderzał pałeczkami(chyba z nudów). Koncert bardzo fajny:) Jakaś pani wygrała płytke PINową, bo odpowiedziała na pytanie które zadała Gwiazdeczka. Pod koniec Ania poszła oPINować płyte a ja robiłam za fotografa dla Ani i Uli:) Seba jak zwykle swoją wyćwiczona poze przedstawiał......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.