niedziela, 26 grudnia 2010

Poznań 2007

Podróż do Poznania niesamowicie się ciągnęła...7h robi swoje... Zaczęło
nam już odbijać, nawzajem podpisywałyśmy sobie autografy :D Przez całą
drogę dobry humor nas nie opuszczał...
Dotarłszy do celu naszej podróży, poszukiwałyśmy wyjścia z PKP, musimy przyznać, że trochę czasu nam to zajęło. w końcu udało nam się odnaleźć wyjście; udałyśmy się do tramwaju w kierunku Plazy:)W tramwaju nie było możliwości zakupienia biletu, więc musiałyśmy przymusowo(ale przy tym oszczędzając 65gr.:D) jechać na gapę! :D:D
W centrum pilnie poszukiwałyśmy jakieś restauracji, w końcu znalazłyśmy
pizzerie w której zamówiłyśmy pizze. Okazało się, iż ta niby pizza
wyglądała jak naleśnik z ogromną ilością cebuli i plastrami boczku(miał
to być przysmażony bekon). Następnie udałyśmy się do Douglasa, wypsikać się Moschino:DPo godzinie spacerowania z tobołami po Plazie, w której było
przeokropnie gorąco, zorientowałyśmy się ze na dole jest szatnia o
której nikt nic nie wiedział... Zmęczone po całym dniu podróży i chodzenia poszłyśmy zarezerwować sobie miejsce pod sceną wśród gromadki dzieciaków. Po jakimś czasie dołączyła do nas Martusia wraz z koleżankami:)Bardzo miło nam że w końcu ja poznałyśmy:):) Po godzinie wyczekiwań na upragniony koncert HSM na horyzoncie pojawiła się Hania i Andrzej. Hania została zapowiedziana przez konferansjera jako Hania Lampert:), oczywiście jej nazwisko uległo poprawie przez publiczność.
Pierwsza piosenka jaką zaśpiewali była MWSW, następna MMTT. Hania
zaśpiewała swoje 4 piosenki. Potem na scenie zawitał znów Endi, zaśpiewał
wraz z Hanką I've got to go my own way No i w końcu nadeszła długo wyczekiwana chwila, na scenie pojawił się PIN!!
Najpierw został zagrany Disney'owski hit Route Następnie wieczny przebój BTCDM. Wyłyśmy ile sił w płucach :D Potem my- przedstawiciele FC wykrzyczałyśmy z publiczności kolejny kawałek WINO. Na twarzach PINowców pojawił się uśmiech, po czym Andrzej zapytał publiczność jakie to wino?? Endi podał mi mikrofon:Oczywiście że mszalne-taka była moja odpowiedź. PINowcy się śmiali, Endi powiedział że jedynie takie grają. Na winie całkowicie puściły nam hamulce, skakałyśmy, śpiewałyśmy i szalałyśmy upojone winem:):) Znów zapowiedziałyśmy z publiczności kolejną piosenkę Bet on it(potocznie nazywaną przez PINowców Beton) Wokalista wraz z małą dziewczynką o imieniu Kasia zaśpiewał utwór:) Następnie Endi wraz z Hanką odśpiewali Together... i na życzenie publiczności MWSW(a obiecali w Łodzi ze w Poznaniu zaśpiewają ten kawałek po angielsku tego nie zrobili) Artyści zostali pożegnani bardzo entuzjastycznie przez publikę:) Hanka i Endas zostali oblężeni przez fanów przez długi czas.. A my korzystając z okazji zrobiłyśmy sobie sesje zdjęciową z Alkiem i Seba w specjalnym pomieszczeniu dla VIPów:D Był także autografy, mamy
autograf od Alka w nietypowym miejscu czyli na ręce :D
Miałyśmy również okazję po raz pierwszy zrobić sobie zdjęcie z Leonem:)
Porozmawiałyśmy dowiedziałyśmy się paru ciekawych rzeczy(ale nie
będziemy ich zdradzać) Z trasy HSM wyleciał również niestety Wrocław.

Później czekałyśmy w kolejce po autograf i wspólne zdjęcie z Andrzejem,
trochę to trwało; nasz wokalista miał obok siebie 2 bodygardów:D Pożegnałyśmy się z PINowcami poszłyśmy po swoje rzeczy. Wypiłyśmy litr soku jabłkowego z czerwonego kubeczka z pieskami :D Poprosiłyśmy miłą panią aby zrobiła nam zdjęcie pod ogromną choinką. W poszukiwaniu kolczyków napotkałyśmy PINowców, udzielających wywiadu pewnej dziewczynie. Zrobiliśmy sobie w 5 zdjęcie, dostałyśmy autograf ze specjalną dedykacją dla .... -konkurencja PINu:P
Załatwiłyśmy sobie gitarzystę i parapeciarza(tak kiedyś nazywali osoby które grały na keybordzie) Andrzej się zbuntował i obraził z powodu braku jego osoby w zespole :P Pożegnałyśmy się powtórnie, kupiłyśmy w końcu kolczyki, ubrałyśmy się i wychodząc z Plazy napotkałyśmy Hankę, przeszłyśmy obok, nagle zatrzymałyśmy się... 1,2,3-raz się żyje... Wróciłyśmy się i poprosiłyśmy Hanię o wspólne zdjęcie:)Porozmawiałyśmy chwilkę , Hania powiedziała że już wcześniej nas widziała na koncertach :D Pożegnałyśmy się i udałyśmy się na tramwaj. Akurat jak przyszłyśmy na przystanek podjechał nasz tramwaj 16 , wsiadłyśmy nie mając po raz kolejny biletu jechałyśmy na gapę:D Nocowałyśmy w hotelu Belle Epoque Spałyśmy w łożu małżeńskim, nad naszymi głowami wisiał na ścianie śliczny aniołek:) Z tych wszystkich emocji nie mogłyśmy zasnąć. Wczesnym rankiem musiałyśmy wstać i poszłyśmy na dworzec PKP. Podróż powrotna do Katowic minęła nam w zawrotnym tempie w porównaniu w stronę Poznania. Oczywiście nie mogło się odbyć bez śmiesznych sytuacji. Robiłam zdjęcie Beatce w pociągu, nagle wpada jakiś facet i mówi do mnie żebym mu zrobiła zdjęcie z panią która siedziała obok nas. Zaczął gadać że jest właścicielem sieci kolejowych i żebym mu wysłała na maila zdjęcie. Pluł się strasznie, nazywał sie Ricardo, a przypominał raczej Stalina:) Na pożegnanie pan Ricardo powiedział do nas: Bondżorno i I love you O 12.30 dotarłyśmy do Katowic. Niestety musiałyśmy się pożegnać. Koncert był jak zawsze udany, żadne nie jest taki sam jak poprzedni.
PINowcy przekazują dla WAS wszystkich pozdrowienia:)

Specjalnie dla was relacje napisała Justinee:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.