Chorzów 12.06.2010

Najgorszy tego dnia to był upał który działał na mnie bardzo demotywująco. Z minuty na minutę coraz mniej chciało mi się jechać na koncert. Ale jednak chęć spotkania się z foremkami i siła muzyki zwyciężyła.

Z Jusią i Eweliną byłam umówiona na godzinę 16:00 w Rybniku. A z racji tego, że nie miałam na tą godzinę dogodnego połączenia pojechałam szybciej i poszłam na zakupy do Plazy i Focusa. To był zdecydowanie mój błąd bo to mnie to bardzo wymęczyło i na koncertowe szaleństwo nie zostało już tyle sił i energii co zwykle... Droga do Chorzowa minęła nam bardzo szybko ale żeby nie było tak szczęśliwie to problemy zaczęły się w Chorzowie. Bardzo długo błądziłyśmy po Chorzowie zanim dotarłyśmy do miejsca, ale na szczęście jakoś nam się udało. Uradowane, ze dotarłyśmy na miejsce szybko powędrowałyśmy w stronę miejsca koncertu bo byłyśmy już spóźnione. Ale co się okazało, że wcale ten koncert nie jest tak blisko od miejsca w którym zaparkowałyśmy i całkiem długo szłyśmy. Ale humor nas i wtedy nie opuścił. Ewelina naśladowała PINowców i śpiewała nam PINowe piosenki w jej aranżacji. W między czasie zastanawiałyśmy się na jaką piosenkę dotrzemy i ja z Jusią obstawiłyśmy Niekochanie i oczywiście zgadłyśmy. Dotarłyśmy na 1/3 koncertu. Może dlatego mnie nie zachwycił? Miałyśmy okazję usłyszeć Niekochanie, route 66 i konstelacje. Jakoś nie potrafiłam się bawić, może dlatego, że upał tak na mnie działał. Nie wiem. Ale jedyne co mnie powaliło na kolana to PINlady life. Pierwszy raz miałam okazję usłyszeć ten utwór na żywo. Coś fenomenalnego. To połączenie śpiewu klasycznego i rozrywkowego na żywo brzmi bardzo pięknie. Posłuchajcie sami:

Nie odbyło się bez śpiewania Sto lat dla solenizanta- Alka. Prezes parku wręczył mu medal i album w prezencie urodzinowym. FC nie było gorsze. Agnieszka po koncercie w imieniu Fc złożyła życzenia i album w który wkład miał każdy fan.

pozdrawiam Neruda
PS. Do zobaczenia w Wodzisławiu.